Konradek poczuł, że ogarnia go
panika. Nie pomogły metody psychologiczne przyswajane pracowicie na kursach -
wpatrywania się załzawionymi oczami w oczy człowieka...Konradek zrobił dwa
kroki w tył, jeden w bok ale zobaczył, że nie ma dokąd uciec przed wzniesionym
obuchem. Dlatego zrobił to, czego jak dobrze wiedział, nie powinien był robić;
powiedział ludzkim głosem: "sam się walnij, bucu".